poniedziałek, 7 grudnia 2015

Rozdział V

Przepraszam za tak duże przerwy! Szkoła, szkoła, praca, szkoła... Mało czasu, no i jeszcze końcówka prawka... Kto się orientuje, to wie skąd ten pośpiech. Udało się, zdałam za pierwszym razem. xD Trochę luzu, przed końcem semestru, no i macie rozdział. :) Mam nadzieję, że się spodoba, krótki ale piszę już następny. Powinnam go wstawić na Boże Narodzenie. Kocham was i mam nadzieję, że wy mnie też trochę lubicie, BY THE WAY zapraszam na wattpada i moje konta Akuma Iri. Kilka opowiadań jest też i tam. :* Miłego grudnia! 



Narracja Nikolai
Wjechałem na podjazd i wysiadłem z samochodu. Trzasnąłem drzwiami frontowymi i krzyknąłem.
- Levy!!!
- Tak tato? - Zapytała, wychodząc z kuchni. W rękach miała kubek z kawą.
- Kto to był?!
- Kto?!
- Ten mężczyzna, który u Ciebie był na noc!
- Mój chłopak. Mam 18 lat, tato. Mogę mieć chłopaka, kiedyś i tak bym zaczęła.
- Ten starszy mężczyzna?! To twój chłopak?! Czy ty wiesz ile on ma lat chociaż!?
- Wiem!!! Doskonale zdaje sobie z tego sprawę!
- Zabraniam Ci się z nim spotykać!
- Sobie możesz! Jak Ci się nie podoba to się wyprowadzę. Mogę. Szkołę skończę, Gajeel mi pomoże najwyżej.
- Dzwoniłem do wuja Gildarts'a zamieszkasz z nim i z Caną. Nic mnie nie obchodzi to, że jesteś pełnoletnia. Jutro rano już Cię tu nie będzie.
- Tato!!! - Krzyczała, gdy wychodziłem. Zamknąłem się w gabinecie i zadzwoniłem do firmy przewozowej. Miała przyjechać jeszcze dziś, żeby spakować i przewieść rzeczy mojej córki.


Kilka godzin później...
Narracja Levy
Jadę na koncert w towarzystwie dwóch dryblasów. Są wielcy, niemili i straszni. Chcę do Gajeela!
- Levy, kto to jest?! - Zawołała Lucy.
- Moja ochrona. Lu-chan! Tak mi źle.
- Co się stało, Mała? - Zapytał mój mężczyzna. Nie byłam na meczu, choć obiecałam. Nie miałam szansy uciec z domu, a te dwa dryblasy za mną cały czas łażą. - Nie było Cię. - Słyszałam złość i smutek w jego głosie, widziałam nieme pytanie w oczach.
- Gajeel... - Powiedziałam tylko i zalałam się łzami. Chciał do mnie podejść, chyba przytulić. Jednak "moi" ochroniarze go zatrzymali.
- Ma pan zakaz zbliżania się do panienki Levy. Jej ojciec nie życzy sobie by miał pan z nią jakikolwiek kontakt. - Powiedział ten, który mnie trzymał, gdy wyrywałam się do ukochanego.

Tego dnia, nie wystąpiłam w koncercie. Chwilę po tym zdarzeniu, ochrona zabrała roztrzęsioną mnie do domu. Będąc w swoim pokoju, zemdlałam. Obudziłam się w szpitalu.
- Jest pani osłabiona i bardzo wyczerpana zarówno, psychicznie jak i fizycznie. Domyślam się, że chciałaby pani porozmawiać z psychologiem, na temat tego gwałtu. Sprawa jest już zgłoszona na policję. Pani ojciec był bardzo zły, jak panią odwiedzał.
- Proszę wezwać policję, chcę złożyć doniesienie o fałszywym składaniu zeznań. Nikt mnie nie zgwałcił. To był mój chłopak. To, że mój ojciec jest policjantem i go nie trawi, nie oznacza, że pozwolę mu go bezkarnie oskarżać o niestworzone rzeczy. - Powiedziałam tak spokojnie, jak tylko umiałam w tej chwili.
- Już, już... - Powiedział zdziwiony lekarz i wyszedł. Byłam w pokoju sama, może z pół godziny, gdy wpadło do niego dwoje policjantów.
- Pani Levy McGarden?
- Tak.
- Czy czuję się pani na siłach złożyć zeznania odnośnie gwałtu.
- Tak czuję się na siłach, wyprostować to gówno, którego narobił mój ojciec.
- Co proszę?! - Odezwał się wchodzący do pomieszczenia Nikolai.
- Wynoś się i nie wracaj, ja od dziś nie mam ojca. Rzucam szkołę i wracam do Gajeela. On mnie przyjmie i zrozumie nie to co ty!
- Nie tym tonem młoda panno! On Cię zgwałcił, a ty go bronisz! Czym Cię zastraszył?!
- Niczym! W porównaniu do Ciebie! On jak czegoś pragnął to oto prosił! Ty tylko rozkazujesz i żądasz. Wynoś się!
- Czy chce nam pani powiedzieć, że wcale nie została zgwałcona?! - Zapytała policjantka.
- Tak. To był po prostu ostry seks i mogę w pełni świadoma swoich słów powiedzieć, że bardzo dobry seks. Żaden gwałt. Nikt nigdy mnie nie zgwałcił. Proszę wycofać oskarżenie.
- Mamy świadka, który zeznał, iż widział jak pan Gajeele Redfox szarpie panią w progu jej drzwi.
- Czy tym świadkiem, nie jest czasem pracownik komendy?
- Jest, skąd pani wie?!
- Mój ojciec płaci mu za pilnowanie mnie i donoszenie mu co robię w każdej chwili. Proszę sprawdzić czy nie dostaje lub nie dostał jakiegoś dużego przelewu za to kłamstwo. Za to zapraszam państwa do pozwania mojego Ojca. Powinien iść do więzienia.
- Dobrze... W takim razie... My w sumie skończyliśmy. Może pani tylko podpisze zeznanie i my już sobie pójdziemy.

Kilka tygodni później...
Po raz kolejny zwymiotowałam. To już któryś dzień z kolei, po śniadaniu wymiotuję.
- Może jesteś w ciąży? - Zaśmiała się Cana, stojąca nade mną.
- Kurwa... - Wyrwało mi się... - Nie, to nie... Kurwa... To jest możliwe!
- Co?! Ja żartowałam! Powiedz, że żartujesz?! Levy, kurwa mać, ty masz dopiero 18 lat, jak ty sobie wyobrażasz wychowanie tego dziecka?!
- Będę miała pieniądze, jeżeli o to Ci chodzi.
- Co, skąd?
- Wysłałam tydzień temu kilka moich prac do wydawnictwa. Wydrukują trzy książki mojego autorstwa. Skończę szkołę, dopóki jestem w ciąży to będę pisać ile wlezie, później mniej my nadzieję, też mi się będzie udawało.
- Serio?! Czemu mi nic nie powiedziałaś?
- Nie było czasu, ani nie miałam ochoty.
- Ok... idziesz po test ciążowy?
- Nie, idę do ginekologa...

Sześć miesięcy później...
- Jak się dziś czujesz? - Zapytała mnie Cana.
- Tak jak kobieta w ciąży, która od tygodnia ma zagrożoną ciążę. Na dodatek bliźniaczą.
- Czyli pozytywnie nastawiona do życia.
- Dokładnie.
- Był u nas Jellal z Ezrą. Pytali o Ciebie. Zapraszali na ślub.
- Co powiedziałaś?
- Że pojechałaś na staż do Stanów.
- Dzięki, że mnie kryjesz.
- To twój kuzyn, powinien wiedzieć o dzieciach.
- Kuzyn tak, ale i najlepszy przyjaciel Gajeela. Jak już wcześniej mówiłam, on o dzieciach nie ma prawa się dowiedzieć.
- Ma prawo i to cholerne. Po za tym, Laxus też jest jego najlepszym przyjacielem i jakoś się nie wygadał.
- Widziałaś jak go to męczy?
- Tak, ale moim zdaniem powinnaś mu powiedzieć. To też jego dzieci, w końcu jest ich ojcem.
- Tak, tak. Pieprznij mi moralniaka, bo i tak nic już po tym. Dzieci będą miały wpisanego ojca w aktach urodzenia, może kiedyś będą chciały go poznać i wtedy poznają. Wcześniej ani mi się śni mu powiedzieć.
- Myślałaś już nad imionami?
- Tak... W przypadku dwóch chłopców będą: Alexander i Nikolai. Gdy będą dwie dziewczynki to będą: Alexandra i Nikola. Jak będzie chłopiec i dziewczynka to będą: Nikolai i Alexandra.
- Serio?! Bardziej wymyślać się nie dało?
- Nie. - Ucięłam szybko, czując się już zmęczoną.

Narracja Gajeel
Ona zniknęła, nikt nie wiedział gdzie jest. Nikt nie mógł się z nią skontaktować. Nikt nic o niej nie widział. Staczałem się bez niej. Więcej piłem, paliłem, ćpałem. Miałem dość życia w samotności. Ruchałem co tylko samo pchało mi się do łóżka. Dużo pisałem piosenek, dużo tworzyłem. W końcu rzuciłem używki, a moim narkotykiem stała się muzyka. Koncertowałem, dawałem dużo wywiadów.

- W przeciągu kilku tygodni, wybiłeś się swoimi utworami na szczyty list przebojów, Gajeel. Co lub kto motywuje Cię, do tworzenia tak pięknych, a zarazem smutnych piosenek? - Za pytała mnie kiedyś urocza blond reporterka. 
- Pokochałem. Pierwszy raz w życiu pokochałem, wiem też, że po raz ostatni. Ta mała istotka, zawładnęła całym mną. Dla mnie jest sennym wspomnieniem, czymś, co często mam wrażenie było tylko snem, pięknym, bardzo realnym ale jednak snem. 
- Kim jest ta kobieta, która dała Ci tyle miłości i bólu, który czuć w każdej nowej piosence?
- Mała, gihihihi, tak szybko jak los pchnął ją w moje życie, tak szybko mi ją zabrał. Wiesz jak to jest Susan, gdy pokochasz kogoś na tyle mocno, by po kilku dniach, mieć pewność, że to twoja druga połówka? Ja tak miałem z nią i w przeciągu kilku godzin straciłem wszystko. Miłość, drugą połówkę, serce i duszę, ponieważ Ona zabrała je ze sobą. Nie ważne gdzie teraz jest, może ma już kogoś innego. Może właśnie zakochała się w jakimś molu książkowym albo koledze z najlepszą średnią w szkole. Dla mnie, na zawsze już pozostanie moją Małą. Niską, chudą, zadziorną, odważną i seksowną Małą. Taką ją pokochałem i taki jej obraz w mojej pamięci się wyrył. 
- Mówisz o niej tak jakby odeszła dla Ciebie na zawsze, wybacz że zapytam, ale czy ona dla Ciebie nie żyje?
- Żyje, dla mnie będzie żyła wiecznie. Rano, jeszcze byłem u niej i spędzaliśmy cudowny poranek. Wieczorem, już jej nie było. Jej Ojciec, nie chciał naszego związku. Z perspektywy czasu, nie dziwię mu się. Byłem starszy od Małej o kilka dobrych lat. Jednak to Ona rządziła w tym związku. Ona czegoś chciała, a ja mógłbym stanąć na uszach przysłowiowo, by jej to dać. Zniknęła, jej rodzina nie wie gdzie jest. Jej przyjaciele nie mają z nią kontaktu. Miłość mojego życia odeszła...


Narracja Cana

- Wujku, ona źle się czuję, musi odpoczywać. Nie ma powodu, żebyś teraz ją denerwował. Ona tylko zemdlała!
- A ciąża?! Zamierzaliście mi w ogóle kiedyś o niej powiedzieć?!
- To jest jej decyzja!
- Pewnie ten obrzydły muzyk, recydywista ją do tego zmusił!
- Ona od ośmiu miesięcy nie ma z nim kontaktu! Powiem to tylko raz, więc słucha mnie Wujek uważnie. To przez Wujka, bliźniaki, nie będą miały Ojca. To przez wujka, Levy ma zagrożoną ciążę, ponieważ cały czas ją Wujek denerwuje. Jeżeli nie zmieni Wujek, swojego postępowania, to powiem ochronie, że ma Wujek zakaz odwiedzania jej!!! - Krzyczałam.
- Kto ma zagrożoną ciążę?! - Usłyszeli nagle za sobą krzyk. To była Lucy, dawna przyjaciółka Małej. - Levy, ma zagrożoną ciążę, Lucy. - Powiedział Nikolai, a ja uderzyłam otwartą ręką w czoło.
- Mogę ją odwiedzić? Ja też jestem w ciąży, dwa miesiące temu Natsu mi się oświadczył i planujemy ślub. Sądzicie, że mogłabym ją zaprosić? Dla Ciebie Cana, oczywiście też mam zaproszenie, przyjedziesz z Laxusem?
- Wejdź, tylko jej nie wypytuj, nie przesłuchuj i nie rycz. Z jej zdrowiem jest coraz gorzej, nie powiem przez kogo.

Dwa tygodnie później...
Narracja Levy

Ból był nie do zniesienia, rozrywało mnie od środka, a ja myślałam tylko o bliźniakach. Synek był już na świecie, tata już go widział. Córeczka podobno była źle ułożona, bolało jeszcze bardziej. Po kilku godzinach usłyszałam krzyk i płacz dziecka. Malutka, była już bezpieczna. Moje oczy stały się cięższe i opadały. Pod koniec, przed zaśnięciem słyszałam krzyki sióstr i doktora.
- Serce zwalnia! Musimy zacząć resuscytację! Podajcie adrenalinę dożylnie! Tracimy ją!
- Nie pozwólcie jej umrzeć! - Krzyczał znajomy mi głos, jednak moje oczy zamknęły się, a mnie ogarnęła błoga cisza.

Dzień później...
Narracja Nikolai

Patrzyłem na moją małą córeczkę. Była blada, jej twarz sina, a brzuch już płaski. Bliźnięta, spały spokojnie nakarmione przez pielęgniarki obok łóżka matki, w inkubatorach. Nikolai i Alexandra. Cana, powiedziała mi, że tak moja córka chce nazwać swoje dzieci.