Bardzo was przepraszam za tak długą przerwę w dodawaniu rozdziałów, jednak egzaminy zawodowe, które mam w przyszłym tygodniu, jak i praca przez całe weekendy zabierają ode mnie wszystkie siły i wenę. Od lipca postaram się by tych przerw już nie było. Może napiszę kilka rozdziałów do przodu by tego uniknąć xD. Tak więc przepraszam i zapraszam do czytania :)
Narracja Levy
Narracja Levy
Lucy poszła sobie już kilka minut po Gajeelu. Poszłam pod
długi i odprężający prysznic. Gdy wyszłam w samym ręczniku, zostało mi już
tylko pół godziny, do przyjazdu mojego chłopaka. Włączyłam laptopa i zalogowałam
się na portal społecznościowy. Okazało się, że mam na nim zaproszenie od
Gajeela i potwierdzenie związku, oficjalnie. Oczy mi się zaświeciły i wszystko
potwierdziłam. Przeglądałam właśnie jego profil, gdy zaciekawił mnie jego wiek.
Pierwszy raz pomyślałam o tym, ile lat starszy może być ode mnie, czarnowłosy.
Gdy zobaczyłam datę urodzenia, wbiło mnie w fotel. 23.06.1987r. DZIESIĘĆ LAT?!
Tata mnie zabije… Ale raz się żyje! Zobaczyłam, że pracuje w firmie, zajmującej
się handlem bronią i nie zaskoczyło mnie to, że nie chciał się tym chwalić.
Znałam tę firmę. Tata zabierał mnie tam kilka razy do roku, na lekcje
strzelania i samoobrony. Jellal uczył mnie walki wręcz, a Laxus strzelania.
Cieszyłam się, że już ich znam. Ciekawa, jak kiedyś wyglądał Mój Ukochany,
zaczęłam przeglądać jego zdjęcia. Już po chwili wytrzeszczyłam oczy i
rozdziawiłam usta. Mały Gajeel stał na scenie i grał na gitarze, ja wraz z
grupą innych dzieci stałam z tyłu. Pamiętałam ten konkurs, wygrałam go.
Przełączyłam zdjęcie i kolejny szok. Widziałam na nim Gajeela, Metalicanę i
jakąś kobietę o czarnych włosach. Stali pod wierzą Eiffla. Spojrzałam na podpis
i czuje, że chyba mam zawał. „Trasa koncertowa Rock Dragons po Europie 2010.
Paryż!”
Siedziałam tylko i patrzyłam na to zdjęcie, jak zaczarowana. On był synem
Metalicany?! Kocham go bardziej!!! Zadzwonił dzwonek. Na zegarku była 23.50.
Pisnęłam z całych sił i pobiegłam do drzwi. Otworzyłam je i od razu skoczyłam
na Gajeela, całując go namiętnie. Zamruczał, zadowolony. Chyba spodobało mu się
takie przywitanie. Poczułam jego dłonie na moich udach. Zapomniałam, że jestem
z samym ręczniku! Znowu pisnęłam.
- Podoba mi się jak mnie witasz… - Wymruczał. – Twój strój
także… - Znowu mnie pocałował, wchodząc do domu i zamykając drzwi na klucz. Od
razu ruszył do mojego pokoju, a ja tylko jęczałam na jego rękach. Całował tak
cudownie… Namiętnie, delikatnie, a mimo to mocno i zachłannie. Podgryzłam mu
dolną, pełną wargę, a on na mnie warkną. Jego dłoń w tym samym momencie
znalazła się na mojej kobiecości. Jęknęłam głośno, puszczając jego wargę. Gdy jego
palec we mnie, nawet na chwilę nie przestawał się poruszać. – Mała, chyba nie
chcesz, żebym przestał być delikatny? Nie gryź mnie, bo stracę nad sobą
panowanie… - Wypowiedział seksownym pomrukiem. Jego uśmiech, obiecujący wiele
orgazmów tej nocy, ogłupiał mnie. Szalałam od jego usta, dłoni i palców. Znowu
się całowaliśmy, a ja znowu go ugryzłam. Mocniej, do krwi. Oblizałam delikatnie
tą małą rankę, a we mnie, były już trzy palce. Poruszające się, coraz mocniej. –
Mówiłem… coś. Nie chce tracić opanowania… - Zamknęłam mu usta, swoimi. Mimo to,
już po chwili oderwałam się od niego, oblizując usta z jego krwi.
- Przestań! Przestań się powstrzymywać, chcę Ciebie, takiego
jaki jesteś! Kocham Cię! – Wymruczałam, nabijając się na jego palce. Znowu na
mnie warknął. Byliśmy już przy drzwiach od mojego pokoju, które jak na złość
były zamknięte. Chciałam je otworzyć, a Gajeele, tylko oparł mnie o nie i wyjął
ze mnie palce.
- Jak sobie życzysz… Koniec z kontrolowaniem się… -
Wyszeptał, a jego czerwone oczy szalały. Wciąż trzymając mnie w górze, jedną
ręką i naporem swojego dużego ciała. Drugą ręką odpiął swój rozporek i
przejechał główką nabrzmiałego członka po mojej kobiecości. – Nie będę
delikatny… Będę dziki, szorstki i agresywny, wezmę Cię, tak jak zechce i ile
razy zechce. A ty, mi nie odmówisz. – Warknął na mnie, pewnym siebie głosem,
który odebrał mi zdolność racjonalnego myślenia, więc tylko kiwnęłam głową. –
Bierzesz tabletki? – Zapytał krótko. Gdy znowu machnęłam głową, wszedł we mnie
mocno. Gdy krzyknęłam z rozkoszy, on nawet nie zwolnił, poruszał się we mnie
mocno i głęboko. Pieprzył mnie! On mnie pieprzył, jak tylko chciał! Gdy po
kilku pełnych rozkoszy minutach, zaczynałam zbliżać się do spełnienia, on tylko
na mnie warknął. – Nawet nie myśl, że pozwolę Ci tak szybko dojść! – Powiedział, patrząc mi w oczy, wciąż poruszając się w moim wnętrzu. Gdy nagle ze
mnie wyszedł, zachłysnęłam się powietrzem. – Sama tego chciałaś Mała… Mogłaś mnie
nie gryźć! – Powiedział szorstko i przerzucił mnie sobie przez ramię! Gdy
pierwszy szok minął, wpadłam w kolejny, bo nie weszliśmy do mojego pokoju,
tylko Gajeel, schodził na dół. Stanął na środku salonu i rozejrzał się. –
Myślę, że na razie stół wystarczy… - Mruknął cicho, jak do samego siebie i
opuścił mnie lekko na krawędź, drewnianego mebla. Nie zdążyłam nawet
zareagować, gdy ponownie we mnie wszedł. Kolejny krzyk, wyrwał się z mojego
gardła tego wieczoru. Popchnął mnie na plecy, jedną rękę podłożył mi pod głowę,
a drugą trzymał moje biodra, wciąż mocno pchając. – Levy, dziś na pewno nie
odpoczniesz… - Wyszeptał w moją szyję, pomiędzy robieniem kolejnych malinek.
- Och… Nie… ma… sprawy… Kochanie! – Ostatnie słowo,
wykrzyczałam, gdy oboje doszliśmy. Czarnowłosy tylko warknął.
Tej nocy, uprawialiśmy seks sześć razy. Robiliśmy to na
stole, parapecie okna wychodzącego na ogród, kanapie, w łazience, na stojąco
przed ogromnym lustrem szafy i w moim łóżku. Byłam wykończona i przyjemnie
bezsilna, gdy skończyliśmy. Właśnie wróciliśmy z wspólnego, ale na szczęście
normalnego prysznica i położyliśmy się w moim łóżku. Gajeel położył się na boku
i oglądał spustoszenie jakie zrobił na moim ciele. Malinki miałam wszędzie i
miałam siniaki. Na pośladkach od kantu stołu, na nadgarstkach po kanapie, na
udach po parapecie. Po za tym, kilka ugryzień na całym ciele. W końcu dał sobie
spokój i zaczął.
- Mówiłem, żebyś mnie nie gryzła… - Powiedział smutny.
- Ale ugryzłam i powiem Ci, że mam zamiar dalej, od czasu do
czasu to robić. Czuję się przyjemnie zmęczona i obolała. – Stwierdziłam,
przytulając się do niego.
- Możemy pogadać? Tak poważnie, o mnie, o nas?
- Oczywiście, że możemy kochanie… - Powiedziałam, składając
na jego klatce słodki pocałunek, w miejscu, gdzie znajdowało się serce. – Ale
muszę Ci powiedzieć, że wiem gdzie pracujesz, z kim pracujesz i kim jest twój
tata. Ile masz lat i wszystko inne co udało mi się znaleźć. A to wszystko, z
twojego profilu. No i przyjęłam twoje zaproszenie i potwierdziłam nasz związek.
- Wiesz, że Cię kocham? – Zapytał cicho.
- Domyślałam się, ale po dzisiejszej nocy jestem pewna… -
Zaśmiałam się i dałam mu buziaka w brodę.
- I tak to powiem, kocham Cię Levy McGarden. Jednak teraz
czas spać… - Mruknął i spojrzał na już śpiącą dziewczynę. Resztę powiem jej
jutro wieczorem…
Narracja Nikolai
Siedziałem właśnie w biurze, gdy zadzwonił mój telefon. Było
naprawdę wcześnie, więc w biurze znajdowało się tylko kilka osób. Było w pół do
szóstej rano.
- Słucham? – Odebrałem, wiedząc kto dzwoni.
- Tak jak pan prosił, proszę pana. Dzwonię by złożyć raport
z wczorajszego dnia. – Powiedział mi głos, jednego z policjantów w Fiore.
Victor, był na tyle użyteczny, by za małą opłatą obserwować moją córkę, gdy ja
pracowałem. – Do domu Panienka Levy, wróciła z tym samym mężczyzną, który
odwiózł ją po piątkowym koncercie i niedzielnych zakupach. W szkole, była na
wszystkich zajęciach i zgłosiła się do wystąpienia na koncercie kończącym Dni
Sportu. Jutro, może nie pojawiać się w szkole, aż do samego koncertu, który
odbędzie się o dziewiętnastej. Czarnowłosy mężczyzna, spędził z nią popołudnie
i wczesny wieczór. Odwiedziła ich Panienka Lucy, której otworzył w samych
bokserkach ten sam mężczyzna. Po kilku minutach wyszedł z pańskiego domu i
odjechał. Przyjechał znowu, chwilę przed dwunastą i wciąż się w nim znajduje.
Pańska córka, otworzyła mu z samym ręczniku, całując go.
- Czy to wszystko? – Warknąłem, zbierając kluczyki i
marynarkę z biura, kierując się do wyjścia.
- Nie, proszę pana. Sprawdziłem dane, tego mężczyzny i
wysłałem przed chwilą do pana faksem.
- Dobrze się spisałeś, masz premie. – Warknąłem i
rozłączyłem się, wracając się do faksu.
Dane:
Gajeel Redfox
Ur.
23.06.1987r.
Wice prezes
kompleksu „Pod Smoczym Ogniem”
(Prezes
Jellal Fernandes, drugi Wice prezes Laxus Dreyar)
Studiował
ekonomie, zarządzanie i muzykę-zaocznie.
Przyszły spadkobierca
wytwórni płytowej oraz studia nagraniowego „Fairy Tail”
Rodzice:
Metalicana
(pseudonim artystyczny) Alexander Redfox – Basista Rock Dragons, współwłaściciel
wytwórni płytowej i studia nagraniowego „Fairy Tail”
Aya Redfox
(Connell) – Piosenkarka. Zmarła 01.09.2010. Zabita, podczas ataku na Rock
Dragons w Berlinie (postrzelona w szyje).
Bliska
rodzina:
Alzack
Connell – Wujek
Bisca Connell
– Ciotka
Asuka Connell
– Kuzynka
Czytałem jego dane, pośpiesznie idąc do windy. Na szczęście
była pusta i nikt nie musiał słyszeć, jak warczę pod nosem, pomysły ukarania
mojej córki i zabicie tego faceta. On był od niej DZIESIĘĆ LAT STARSZY!!!
Zniósłbym muzyka, artystę, poetę, a nawet pisarza. Ba! Bezrobotnego kretyna,
pewnie też bym zniósł. Jednak nie. Moja kochana córka, musiała zacząć spotykać
się z jakimś starym kolesiem! Który na dodatek, pewnie tylko chce ją
wykorzystać… Myślałem, że moja córka, jest rozsądną, mądrą młodą kobietą.
Widocznie się pomyliłem… W jednym momencie, straciła moje zaufanie i swoją
wolność. Wyszedłem na parking i ruszyłem do czarnego terenowego Hammera.
Narracja Gajeel
Bzzz… Bzzz… Bzzz… Cholerny telefon! Uniosłem powieki i
zauważyłem tylko niebieskie włosy, kruszyny, która spała na mojej piersi.
Wysunąłem się z pod Levi, dając jej buziaka w czoło i wychodząc do łazienki
odebrałem.
- Słucham… - Mruknąłem nie wyspany i zły, na taką pobudkę.
- Gajeel, gdzie Ty kurwa jesteś? – Warknął w moją stronę
Laxus.
- Jestem… Nie jestem u siebie. – Powiedziałem, stwierdzając,
że może jednak nie mówić prawdy.
- Czyś Ty kurwa oszalał?!?! – Krzyknął wściekły blondyn do
słuchawki. – Powiedz mi proszę, że nie jesteś w tej pierdolonej chwili u Levi?
Zamarłem, chcąc odpowiedzieć uczciwie, ale mimo wszystko
zastanawiało mnie jego zdenerwowanie.
- Jestem, właśnie mnie obudzi… - Poczułem szczupłe ramiona
oplatające mnie w pasie. – Witam Koteczka… - Zamruczałem do niebieskowłosej,
dając jej długiego buziaka. – Właśnie nas obudziłeś.
- No to spierdalaj! – Krzyknął.
- Niby kurwa dlaczego?
- Może dlatego, że jej ojciec wynajął jednego z przydupasów
mojego ojca, żeby jej pilnował. A ten, chcąc dostać premię, codziennie rano
składa mu raport z dnia wcześniej. W tym momencie Nikolai McGarden, zapierdala
tutaj swoim samochodem ze stolicy i to jedzie wpierdolić TOBIE!
- Dobra, rozumiem, zbieram się. – Powiedziałem zły i
rozłączyłem się. – Mała, twój tata wraca, a to oznacza że ja na razie się muszę
ewakuować… - Powiedziałem jej bardzo smutnym głosem, patrząc prosto w oczy.
- Dobrze…
- Przyjdę na dni sportu, dobrze? Przyjechać po Ciebie, czy…
- Chciałem zapytać, czy przyjdzie sama, ale zrezygnowałem. – Poproszę Jellala,
żeby po Ciebie przyjechał. Dobrze? I tak będzie chciał pooglądać Erze.
Kiwnęła energicznie głową, na znak zgody. Zacząłem się
ubierać, a Ona weszła pod prysznic. Wsadziłem do niej głowę i pocałowałem w
policzek i czoło.
- Przyjdziesz pooglądać, jak gram dla twojej szkoły? –
Zapytałem.
- Będę. – Powiedziała żarliwie, a ja wyszedłem z łazienki.
Zszedłem na dół, założyłem buty i ruszyłem do mojego cuda. Wsiadłem i
wyjechałem w drogę powrotną do domu. Na skrzyżowaniu, zauważyłem dużego
terenowego Hammera. Rozpoznałem Ojca Levi, więc kiwnąłem mu głową. W domu byłem
już około ósmej rano, więc nie miałem dużo czasu. Wziąłem prysznic, uczesałem i
wysuszyłem włosy, po czym ubrałem dresy i podkoszulkę. Do plecaka (kostka)
wrzuciłem czarne spodnie, kurtkę i glany. Jak mam wieczorem grać, to trzeba
jakoś wyglądać.
Narracja Nikolai
Droga do domu, jeszcze nigdy nie zajęła mi tak szybko. Na
skrzyżowaniu, zauważyłem jakiegoś typka na motorze. Gdy kiwnął mi głową,
domyśliłem się, że musi to być Redfox...